Granitowe bloki Hitlera

MARCIN KACZOROWSKI
Szwecja wielu kojarzy się z meblami słynnej Ikei, inni Szwecję kojarzą wyłącznie z Volvo. Dla kolejnych ten kraj jest wzorem do naśladowania w kwestiach ekologii.
 
Nam, branżowcom, Szwecja kojarzy się z pięknymi granitami, tak bardzo popularnymi w naszym kraju. Jednak najprawdopodobniej niewielu z nas wie, że wybrzeże Hunnebostrand na zachodzie Szwecji, niedaleko norweskiej granicy, kryje tajemnicę, o której milczano przez długie lata
 
Spacerując tym wybrzeżem, zauważymy porozrzucane kamienne bloki – im bliżej wybrzeża, tym jest ich więcej. Przybliżymy Państwu historię tajemniczych kamiennych bloków. Skąd tam się wzięły? Do czego miały być wykorzystane?
Wszystko zaczęło się, kiedy Adolf Hitler i jego naczelny architekt Albert Speer zaczęli rozmawiać o projekcie Germanii – nowej stolicy III Rzeszy, mającej przyćmić swoją wielkością i rozmachem inne miasta Europy, w tym Rzym, Paryż, Londyn. Germania miała być symbolem prestiżu, a swoim ogromem porażać i onieśmielać odwiedzających. Miała oczywiście trwać jak III Rzesza, co najmniej tysiąc lat. W tym śmiałym założeniu urbanistycznym przewidziano m.in. budowę Hali Ludu, która miała pomieścić… 180 tysięcy ludzi, a jej kopuła miała być 16 razy większa niż ta, która znajduje się na Bazylice św. Piotra w Rzymie. Wysokość kopuły Hali miała sięgać prawie 300 metrów.
 
Dla porównania warszawski Pałac Kultury i Nauki z iglicą ma zaledwie 237 metrów.
Kolejne plany dotyczyły budowy kamiennych pomników, które miały zostać wykute po zwycięstwie III Rzeszy. Dlaczego Hitler wybrał właśnie szwedzki kamień? Odpowiedź jest właściwie prosta. Budowle i pomniki miały symbolizować trwałość i nieprzemijalność narodowosocjalistycznego systemu nazistów, a z takimi cechami kojarzony jest przecież naturalny kamień. Do tak ambitnego projektu Niemcy potrzebowali jednak ogromniej ilości bardzo dobrego jakościowo surowca, a kamień szwedzki za taki właśnie uważali. Nie bez kozery szwedzki czarny granit do dzisiaj uważany jest za wzorzec „kamiennej czerni” i najbardziej ekskluzywny czarny granit na świecie.
Dlatego na początku 1941 roku, kiedy cała Europa spływała krwią i płonęła bombardowana przez Luftwaffe, Niemcy reprezentowani przez Willy’ego Claesa podpisali wieloletnią umowę z firmami kamieniarskimi na południowym i zachodnim wybrzeżu Szwecji na dostawy kamienia, który miał być wykorzystany na budowę nowej stolicy i pomników zwycięstwa III Rzeszy.
 
Wtedy zaczął się swoisty kamienny szał. Całe wybrzeże było dzielone przez tysiące kamieniarzy na bloki różnych kształtów i formatów. Wszystkie potocznie nazywano kamieniami Hitlera i wysyłano do Rzeszy. Jednak kiedy w 1943 roku, po wielkich porażkach na froncie wschodnim, niemiecka machina wojenna zaczynała się cofać i opadać z sił, transport kamienia został zatrzymany. Wciąż jednak był gromadzony na wybrzeżu, bo wiara w ostateczne zwycięstwo wciąż była żywa. Jak udało mi się ustalić (autor był tam pierwszy raz na początku lat 2000), pod koniec wojny na wybrzeżu Szwecji zalegało około 30 tysięcy metrów sześciennych materiału blocznego. Każdy jest w stanie przeliczyć, jakie były, a właściwie jakie to są ogromne pieniądze. Jak wspomniałem, bloki wciąż zalegają na wybrzeżu, a z uwagi na to, że znajdują się na terenie parku krajobrazowego w sensie przemysłowym nie można z nimi nic zrobić, rzecz jasna poza podziwianiem.
 
Jednak w całej tej historii najciekawsze jest to, że w 1946 roku, a więc po pokonaniu hitlerowskiej Rzeszy, kamienie Hitlera posłużyły zupełnie do czegoś innego. Okazuje się, że kamienie Hitlera zostały użyte m.in. do budowy pomnika Bohaterów Getta Warszawskiego projektu Natana Rappaporta i Leona Marka Suzina. Materiał został wprawdzie przywieziony dziesięcioma wagonami z Francji, lecz wcześniej został on kupiony przez Niemców w Szwecji, a koszt zakupu pokryli szwedzcy Żydzi. Bloki Hitlera zakupił również Związek Radziecki, który wykorzystał je na budowę pomnika w Leningradzie i metra w Moskwie. Kamienie popłynęły również za ocean, gdzie posłużyły do budowy drapaczy chmur w Nowym Jorku, które do dzisiaj zachwycają swoją innowacyjnością i ogromem.
 
Cały paradoks polega na tym, że Szwedzi wykazali się czymś, z czego na świecie naprawdę nie słyną, a mianowicie wyśmienitymi umiejętnościami kupieckimi. Sprzedali swój kamień dwa razy: na początku zapłacił już za niego przecież Hitler, po raz drugi płacili Żydzi, Amerykanie i Rosjanie, którzy po pierwsze nie byli świadomi, iż został już opłacony przez nazistów, a po wtóre prawdopodobnie nie przypuszczali, do czego miał być wykorzystany.
UDOSTĘPNIJ PRZEZ:

Hurtownie

Sprawdź gdzie naszemu materiałowi do Ciebie najbliżej i odbieraj zakupy wygodnie z wybranej hurtowni