Zaginiony Marmurowy Orzeł

MARCIN KACZOROWSKI
Dzisiaj opiszę historię pewnego pomnika, który przez cztery dekady stał przed Gmachem Teatru Wielkiego we Lwowie, pomnik tan poświęcony był człowiekowi o którym wolelibyśmy nie pamiętać, jednak faktem jest, że urodził się, żył i sporo namieszał w historii świata i nawet wiele lat po swojej śmierci wciąż nie daje o sobie zapomnieć. Mowa o Pomniku Lenina z którym związana jest bardzo ciekawa historia.
 
A więc wzniesiono go 1952 roku, jeszcze za życia Józefa Stalina, który osobiście do Lwowa prosto z Moskwy wysłał bardzo cenionego artystę i rzeźbiarza Siergieja Mierkurowa. Tego samego, który wykonał pośmiertną maskę Lenina a następnie był odpowiedzialny za projekty pomników przywódców rewolucji. Pierwszą koncepcją było wzniesienie pięćdziesięciometrowego pomnika wodza na samym szczycie góry zamkowej zwanej potocznie wysokim zamkiem, gdzie niegdyś Kazimierz III Wielki wniósł piękną warownię. Jednak kiedy Mierkurow zawitał do Lwowa, zapewne zauroczony jego średniowiecznym urokiem porzucił wyżej wymienioną koncepcję i zdecydował się zmniejszyć wysokość swojego dzieła do zaledwie czternastu metrów a co najważniejsze postanowił zmienić lokalizację z Góry zamkowej na pałac przed Operą.
 
Warto przypomnieć, że wcześniej podczas II Wojny Światowej znajdował się tutaj monument upamiętniający ,,Adolf Hitler Ring” jak i również pomnik Jana III Sobieskiego, który po 1945 roku został przeniesiony do Gdańska. Dzieło Mierkurowa ustawione na cokole z czerwonego granitu przetrwało aż do 14 września 1990 roku, kiedy to w ten nad wyraz ciepły dzień lwowska społeczność postanowiła raz na zawsze pożegnać się z symbolem sowieckiej dominacji, robotnicy z pobliskich fabryk i kołchozów zajechali traktorami i ciężarówkami pod gmach Opery. Z każdą minutą, wokół gromadziło się coraz więcej ludzi chcących być świadkami tego historycznego wydarzenia. Stalowymi linami przywiązano przywódcę rewolucji i nagle ciągniki ruszyły, warkot silników mieszał się z aplauzem zgromadzonego tłumu i po kilku chwilach słychać było tyko trzask pękającego granitowego cokołu. Lenin runął w dół na bruk. Ten sam bruk pokrywający plac przed gmachem Opery żydowscy mieszkańcy zmuszani byli czyścić na kolanach szczoteczkami do zębów oraz gołymi rękami zbierać potłuczone szkło podczas pogromów lwowskich w 1941 roku o czym już prawie nikt ze zgromadzonych nie pamiętał. Kiedy zaczęto młotami rozbijać kamienny cokół pomnika stało się coś czego nikt się nie spodziewał – między płytami czerwonego granitu dostrzegli tablice nagrobne które budowniczowie wrzucili chaotycznie w podstawę cokołu – były to żydowskie macewy pochodzące z dawnego cmentarza przy szpitalu Maurycego Lazarusa, gdzie dziś mieści się browar ora bardzo popularny wśród miejscowej ludności plac targowy. Podczas okupacji niemieckiej istniało tam getto, cmentarz został zlikwidowany a nagrobki zostały wykorzystane jako materiał do budowy dróg. Po wkroczeniu do Lwowa sowietów pozostały gruz posłużył jako materiał między innymi do budowy pomnika Lenina.
 
To jednak nie wszystko. Oczom zebranych ukazał się również marmurowy orzeł. Jak się szybko okazało, była to rzeźba, która niegdyś wieńczyła pomnik nagrobny Bolesława Kornela Popowicza (1878–1937), legionisty, generała brygady Wojska Polskiego, w latach 1928–1935 dowódcy okręgu korpusu we Lwowie, od 1935 do śmierci – senatora II RP, a także działacza harcerskiego i wolnomularza. Grób Popowicza – jednego z sześciu generałów pochowanych na Cmentarzu Obrońców Lwowa – znajdował się tuż przed katakumbami w otoczeniu grobów innych zasłużonych dla Lwowa osób, m.in. senatora Tadeusza Cieńskiego, hrabiego Aleksandra Skarbka, generałów Wacława Iwaszkiewicza i Tadeusza Rozwadowskiego. Krótko po wojnie – jeszcze nim radziecki ciężki sprzęt wjechał na teren Cmentarza, by zrównać go z ziemią (25 sierpnia 1971 r.) – zdewastowano wiele nagrobków, szczególnie w głównej alei. Rozbito orła zdobiącego nagrobek słynnego chirurga prof. Ludwika Rydygiera, usunięto żeliwny hełm z nagrobka gen. Tadeusza Rozwadowskiego, skradziono orła z nagrobka Popowicza i usunięto wiele innych symboli przypominających o polskości tego miejsca. Odnalezioną we wrześniu 1990 r. rzeźbą orła zaopiekowało się Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej. Przez długi czas figura znajdowała się w rękach kpt. Eugeniusza Cydzika – mieszkającego we Lwowie opiekuna polskich miejsc pamięci narodowej. Później została przekazana jako depozyt do Konsulatu Generalnego RP we Lwowie. 24 czerwca 2013 r., w ósmą rocznicę ponownego otwarcia odbudowanego Cmentarza Obrońców Lwowa, figura powróciła na Cmentarz, ale nie na nagrobek generała, lecz do odrestaurowanej kaplicy mszalnej, gdzie poświęcił ją abp Mieczysław Mokrzycki. O niezwykłej historii ukrytego w cokole polskiego orła, któremu – jak mówią mieszkający we Lwowie Polacy – przez blisko cztery dekady kłaniali się radzieccy oficjele, opowiadają turystom polscy opiekunowie Cmentarza Obrońców Lwowa, szczególnie doskonale znający jego dzieje pan Rumiński.
 
Lwów pewnie kryje jeszcze wiele tajemnic, historii które czekają na swoich odkrywców, to wspaniałe miasto tak bliskie mojemu sercu będące natchnieniem dla wielu wybitnych ludzi jeszcze nie raz zaskoczy nas swoją magią i urokiem. Czy miasto które w latach 1914 – 1991 aż siedmiokrotnie przechodziło z rąk do rąk słynące ze swojej wielokulturowości odkryje przed nami kolejną ciekawą historię? Sądzę, że tak i że zostanie opisana właśnie przez nas.
 
MK
 
Źródła:
Lwów – Lutz C. Kleveman (wyd. 2019)
materiały własne
UDOSTĘPNIJ PRZEZ:

Hurtownie

Sprawdź gdzie naszemu materiałowi do Ciebie najbliżej i odbieraj zakupy wygodnie z wybranej hurtowni