Wojna Pomnikowa

MARCIN KACZOROWSKI

Dzisiaj przedstawimy historię pomnika wybitnego polskiego astronoma, którego sława i geniusz szerokim echem do dnia dzisiejszego odbija się po całym świecie. Mowa oczywiście o Mikołaju Koperniku. Kim był chyba nikomu nie trzeba przypominać i nie dziwi również fakt, że towarzystwa naukowe od wielu lat snuły plany wzniesienia pomnika upamiętniającego zasługi tego wybitnego uczonego. Początkowo wybrano lokalizację oczywistą – Toruń, jednak kiedy w 1815 roku, na mocy postanowień kongresu wiedeńskiego, Toruń znalazł się w granicach Królestwa Prus rezydujące w Warszawie Towarzystwo Królewskie Przyjaciół Nauk musiało porzucić zamiar wzniesienia pomnika autora De revolutionibus orbium coelestiu w mieście jego narodzin – jeszcze niedawno należącym do Księstwa Warszawskiego.

 

Kontynuowano wcześniej zainicjowaną publiczną zbiórkę pieniędzy, tym razem na realizację monumentu w stolicy Królestwa Polskiego. Inicjatorem projektu był Stanisław Staszic, akcję zbiórki mocno wspierało środowisko inteligencji warszawskiej a brał w niej udział nawet ojciec Fryderyka Chopina. Nie przyniosła ona jednak spektakularnego sukcesu ponieważ do 1819 roku zebrano tylko 36092 złote i 5 groszy, co nie stanowiło nawet połowy szacowanych kosztów budowy pomnika. W tym czasie zapadła decyzja o  budowie nowej, reprezentacyjnej siedziby Warszawskiego Towarzystwa Królewskiego Przyjaciół Nauk, godnej rozrastających się zbiorów pamiątek historycznych i biblioteki. Stanisław Staszic usilnie twierdził że pałac i pomnik to nierozdzielne symbole zarówno tradycji, jak i przyszłości nauki polskiej więc postanowił sfinansować z własnego majątku brakującą kwotę potrzebną na budowę pomnika.

 

Prace projektowe ruszyły, kamienny cokół zaprojektował Adam Idźkowski – wybitny polski inżynier, który doświadczanie zdobywał między innymi na Akademii Sztuk Pięknych we Florencji. Był również uczniem słynnego Antonia Corazziego. Figurę Mikołaja Kopernika w akademickiej todze, na krześle, z oczami wzniesionymi ku niebu i sferą armilarną w dłoni wykonał Bertel Thorvaldsen – wybitny przedstawiciel klasycyzmu w rzeźbie. Uroczyste odsłonięcie pomnika odbyło się 11 maja 1830 roku i przez kolejne 110 lat w niezmiennej formie cieszył spacerowiczów przechadzających się krakowskim przedmieściem aż do roku 1940 kiedy podczas okupacji niemieckie władze postanowiły zasłonić wykute w granicie polskie inskrypcje.

 

W miejscu NICOLAO COPERNICO GRATA PATRIA umieszczono tablicę z napisem STA SOL NE MOVEARE (Stój, Słońce, powstrzymaj swój bieg) jednak największe oburzenie i złość mieszkańców wzbudziło zasłonięcie napisu MIKOŁAYOWI KOPERNIKOWI RODACY i umieszczenie  na min tablicy w języku niemieckim DEM GROSSEN ASTRONOMEN NIKOLAUS KOPERNIKUS (Wielkiemu astronomowi Mikołajowi Kopernikowi) Pomimo neutralnej treści tablicy była odbierana jako akt germanizacji astronoma i symbol niemieckiej dominacji. Tablicą, która posłużyła do zakrycia polskich inskrypcji zainteresował się pewien odważny młodzieniec, bardzo dobrze znany wszystkim miłośnikom historii Maciej Aleksy Dawidowski o pseudonimie Alek. Urodził się 3 listopada 1920 w Drohobyczu w 1937 roku po ukończeniu gimnazjum. Rozpoczął naukę w dwuletnim liceum ogólnokształcącym na kierunku matematyczno-fizycznym, poznał tam między innymi Tadeusza Zawadzkiego, Jana Bytnara, z którym siedział nawet w jednej ławce.

 

7 września 1939, po radiowym apelu Romana Umiastowskiego, Dawidowski opuścił Warszawę wraz z grupą starszych harcerzy 23 WDH w składzie Batalionu Harcerskiego, dowodzonego przez komendanta Szczepu „Pomarańczarnia” harcmistrza Lechosława Domańskiego „Zeusa”. Wrócił do zajętej przez Niemców stolicy na początku października. W marcu 1941 z grupą przyjaciół z 23 WDH wstąpił do Szarych Szeregów Chorągwi Warszawskiej (Ul „Wisła”). Uczestniczył w działaniach organizacji małego sabotażu „Wawer”, do której wraz z całym Okręgiem „Południe” Chorągwi Warszawskiej wszedł jego hufiec. Przyrzeczenie szaroszeregowe, a następnie „wawerskie” złożył wraz kolegami przed Stefanem Mirowskim wiosną 1941. Po objęciu latem 1942 dowództwa hufca „Mokotów Górny” przez Tadeusza Zawadzkiego „Zośkę”, został drużynowym drużyny MG 100.

 

Teraz wróćmy do opisanej wyżej tablicy, która Alkowi wyjątkowo nie przypadłą do gustu i postanowił zagrać Niemcom na nosie. Przez kilka dni obserwował pomnik, sprawdzał jak często przechodzą obok niego patrole i obmyślał plan jak pozbyć się niemieckich napisów i tak 11 lutego o godzinie 6 rano udał się przed monument Kopernika i pomimo iż poranek był wyjątkowo mroźny a temperatura spadła do minus 20 stopni Alek wskoczył na granitowy cokół sprawdzić jak mocno zakręcone są śruby mocujące tablicę. Tutaj dopisało mu szczęście ponieważ podczas montażu pracownik zarządu miejskiego – znany rzeźbiarz – Maksymilian Potrawiak posmarował śruby towotem dzięki czemu odkręcił je bez używania żadnych narzędzi i tak z wielkim hukiem odbijając się od kamiennego cokołu tablica runęła na schody. Dawidowski przeciągnął blisko stukilogramową tablicę na róg ulicy Oboźnej i Krakowskiego Przedmieścia, gdzie ukrył ją w zaspie śniegu. Dwa dni później tablica została przewieziona przez niego, Jana Rossmana i Andrzeja Makólskiego na sankach na Żoliborz. Ukryto ją w piwnicy Dawidowskich przy ul. Mickiewicza 18, a w czerwcu 1942 przewieziono do ogrodu rodziny Rossmanów przy ul. Józefa Sułkowskiego 45 i tam zakopano.

 

Za zdjęcie niemieckiej tablicy Dawidowski otrzymał od Komendanta Głównego „Wawra” Aleksandra Kamińskiego honorowy pseudonim wawerski „Kopernicki”. Jednocześnie został ukarany za przeprowadzenie akcji bez zgody dowództwa. Tydzień po spektakularnej akcji Alka Niemcy wezwali pod pomnik kamieniarzy, którym zlecono skucie polskiego napisu, jednak Dawidowski nie dawał za wygraną i jeszcze tego samego namalował na cokole czarną farbą Mikołayowi Kopernikowi – Rodacy. Napis usunięto dwa dni później, a monument zaczął być obserwowany przez niemieckich agentów. Polski napis pojawił się na nim po raz drugi w Wielką Sobotę 4 kwietnia. Ostatecznie 29 kwietnia 1942 na monumencie umieszczono nową tablicę o tej samej co poprzednia treści – DEM GROSSEN ASTRONOMEN NICOLAUS KOPERNIKUS. W odwecie za wyczyn Dawidowskiego, Niemcy polecili zniszczyć pomnik Jana Kilińskiego, znajdujący się na placu Krasińskich. Dzięki zabiegom Stanisława Lorentza udało się jednak uzyskać ich zgodę na demontaż monumentu i zdeponowanie go w podziemiach Muzeum Narodowego. 24 lutego w Warszawie rozplakatowano obwieszczenie podpisane przez gubernatora dystryktu Ludwiga Fischera informujące, że w odwecie za „usunięcie przez ręce łobuzerskie z pobudek politycznych” tablicy z niemieckim napisem z pomnika Kopernika, będzie usunięty pomnik Jana Kilińskiego. Gubernator wezwał jednocześnie ludność Warszawy do „zachowania najzupełniejszej dyscypliny i porządku”. Obwieszczenie Fischera nadało akcji Dawidowskiego duży rozgłos i spowodowało, że na Krakowskim Przedmieściu pojawili się licznie mieszkańcy miasta, aby na miejscu zapoznać się z sytuacją.

 

Po ukazaniu się obwieszczenia Dawidowski zaczął obserwować prace rozbiórkowe pomnika Kilińskiego na placu Krasińskich. Zlecenie zdjęcia posągu i umieszczonej na cokole płaskorzeźby oraz przewiezienia ich we wskazane miejsce otrzymała firma transportowa „Bartos i Jankowski”. Dowiedziawszy się od robotników, że nie są pracownikami Zarządu Miejskiego i zostali wynajęci do wykonania tej pracy bez podawania nazwisk i adresów, Dawidowski zaproponował im odkupienie posągu za dwa „górale”, tj. kwotę 1000 złotych. Pewni swego osobistego bezpieczeństwa przystali oni na tę propozycję, uznając ją za świetny kawał zrobiony Niemcom. Transakcja nie doszła jednak do skutku, gdyż jeszcze przed wpłaceniem kilkuset złotych zaliczki na plac Krasińskich przyjechała ciężarówka przysłana po pomnik, w której obok kierowcy siedział niemiecki policjant. Dawidowski otrzymał od robotników tylko szablę Kilińskiego, którą zdołali ukryć w czasie załadunku posągu. Dawidowski pobiegł za ciężarówką, starając się nie tracić jej z oczu aż do końca jej trasy, którym okazał się gmach Muzeum Narodowego. Tam wyładowano posąg. Jeszcze tego samego wieczoru „Alek” wykonał czarną farbą na murach muzeum dużymi literami napis Jam tu. Ludu W-wy. Kiliński Jan! Z uwagi na trwałość farby, ślady usuniętego na rozkaz Niemców napisu były jeszcze widoczne przez dłuższy czas. Dawidowski umieścił także na cokole pomnika Kopernika plakat o treści: W odwet za zniszczenie pomnika Kilińskiego zarządzam przedłużenie zimy o 6 tygodni. (-) Mikołaj Kopernik astronom. Nalepki o takiej samej treści pojawiły się także na obwieszczeniach Fischera. Żart okazał się proroczy – w 1942 zima przeciągnęła się aż do kwietnia.

 

Alek był uczestnikiem wielu akcji polskiego podziemia, między innymi słynnej akcji pod arsenałem, zorganizowanej w celu odbicia Jana Bytnara ,,Rudego”, która niestety zakończyła jego bohaterskie czyny. Został ranny w brzuch, zmarł po operacji 30 marca 1943 roku i nie doczekał końca wojny a tego samego dnia w szpitalu Wolskim zmarł również Jan Bytnar. Maciej Aleksy Dawidowski został pochowany pod przybranym nazwiskiem Aleksego Czerwińskiego na cmentarzu Powązkowskim w grobie rodzinnym Zdanowiczów. Po wojnie jego ciało ekshumowano i przeniesiono do grobu Jana Bytnara w kwaterze Harcerskiego Batalionu Armii Krajowej „Zośka”.

 

MK

 

Źródła:

dzieje.pl
Wikipedia
warszawa.fandom.com
historiaposzukaj.pl

UDOSTĘPNIJ PRZEZ:

Hurtownie

Sprawdź gdzie naszemu materiałowi do Ciebie najbliżej i odbieraj zakupy wygodnie z wybranej hurtowni