Urbanowscy

MARCIN KACZOROWSKI

Dzisiejszą opowieść poświecimy legendarnej polskiej rodzinie kamieniarskiej Urbanowskich, która zapisała się w kartach historii Łodzi a ich dzieła cmentarne jak i budowlane można podziwiać do dnia dzisiejszego na terenie całej polski oraz poza jej granicami. Antoni Urbanowski urodził się 1853 roku w Bolesławcu jego ojciec zmarł podczas epidemii cholery. Urbanowscy pochodzili ze zubożałej szlachty byli właścicielami majątku Szyszków w okolicach Wielunia żadne źródła nie podają w jakich okolicznościach stracili ów majątek prawdopodobnie jak pisze w swojej książce Jakub Szymański i Błażej Torański ich,, sposoby gospodarowania nie sprawdziły się szybko zmieniającym się dziewiętnastowiecznym świecie. ‘’Największy wpływ w rozwój i edukację przyszłego mistrza kamieniarstwa miała jego matka to właśnie Maria pochodząca w wykształconej kaliskiej rodziny od najmłodszych lat uczyła go pisać, czytać wprowadzała go w tajniki sztuki i literatury. W wychowaniu młodego Urbanowskiego Mari pomagał jej brat Antoni Jankowski, wspierał siostrę finansowo często ją odwiedzał, opowiadał chłopcu o wielkim świecie oraz o Kaliszu który był wówczas siedzibą guberni. W 1858 matka Antoniego poślubia nauczyciela Leona Marcinkiewicza i zaraz po ślubie wyprowadzili się do Piotrkowa, tam Antoni ukończył szkolę powszechną po czym trafił do Męskiego Gimnazjum Filologicznego w Kaliszu gdzie po ukończeniu trzech klas przeniósł się do Warszawy tam kończąc czwartą klasę w V Męskim Gimnazjum Klasycznym i właśnie wówczas przyszły przemysłowiec chodząc odzienie ulicą Nowy Świat, oglądał witrynę pracowni sztukatorskiej słynnego Karola Martiniego. Podziwiał tam elementy dekoratorskie, rzeźby sakralne oraz inne wyroby artystyczne, na młodym Antonim wywarło to piorunujące wrażenie tak bardzo spodobały mu się prace ówczesnych mistrzów, że postanowił zostać jednym z nich. Wracając do domu w tajemnicy przed wszystkimi kreślił, robił szkice i próbował swoich sił w rzeźbieniu w drewnie, był to moment przełomowy w życiu tego młodego chłopaka stwierdził będę artystą – rzeźbiarzem i choćby cały świat stanął mi na drodze osiągnę swój cel. Tak też się stało Antoni odebrał świadectwo ukończenia piątej klasy i na wakacje wrócił do rodzinnego domu w Piotrkowie był to rok 1868 niespodziewanie mama wraz z ojczymem przeprowadzili z nim poważną rozmowę zakomunikowali Antoniemu że nadszedł czas kiedy musi podjąć decyzję o swojej przyszłości. Matka i Ojciec zaakceptowali plany młodego ambitnego człowieka i tak przyszły kamieniarz ruszył do Warszawy a pierwszym jego przystankiem była oczywiście pracownia Martiniego, po prezentacji swoich prac został przyjęty na praktyki które trwały trzy lata.

 

Był to czas nie tylko bardzo ciężkiej pracy ale również nauki która sprawiała Antoniemu wielką przyjemność. Po pewnym czasie wraca w swoje rodzinne strony najpierw pracuje jaki nauczyciel czekając aż rozpoczną się prace wykończeniowe przy odbudowanym kościele pw. św. Lamberta w tej właśnie świątyni pozna swoją przyszłą żonę Julie z domu Budkowska córka wysokiego urzędnika kolei żelaznej z którą w sierpniu 1874stanie przed ołtarzem. Wkrótce po ślubie dostaję wymarzoną pracę pomagając Konstantemu Wojciechowskiemu przy dekoracji kościoła tam pokazał swój wielki talent i umiejętności jednak budowa zakończyła się szybko i tak Urbanowski musiał podjąć kolejna życiową decyzję, był młody, ambitny, wspierany przez piękną żonę co dalej ? Wybór padł na Łódź to właśnie o fabrykantach z tego miasta o ich pałacach i inwestycjach pisały wszystkie gazety. Postanowił że tam otworzy swój pierwszy biznes i dla lokalnych bogaczy będzie wykańczał ich luksusowe wille a nawet stawiał im majestatyczne nagrobki o których mówić będzie się przez kolejne dziesięciolecia, pamiętajmy że Łódź lat 70 XIX wieku była jednym z najbardziej rozwijających się miast ówczesnej Europy. Urbanowski kupił działkę przy ulicy Cmentarnej u tam otworzył pierwszy zakład kamieniarski wiedział że nie łatwo będzie zaistnieć na nowym rynku więc jak inni przemysłowcy postawi na reklamę w lokalnej prasie która przyniosła mu pierwsze poważne zlecenia. Z biegiem czasu firma wykonywała prace dla coraz bogatszych klientów przygotowując się do wejścia na Łódzkie salony, warsztat pracował pełną parą, powoli zaczynało brakować miejsca więc Antoni dokupił kolejne działki na których postawił trakownie do przecierania kamiennych bloków taki do kamienia napędzane były wówczas siła mięśni, mimo że praca w zakładzie nie należała do łatwej i przyjemniej chętnych nie brakowało, Urbanowski miał opinie wspaniałego i uczciwego pracodawcy.


Powoli firma zgodnie z potrzebami rynku produkowała coraz większe ilości budowlanki bogaci przedsiębiorcy inwestowali w coraz bardziej okazałe pałace i rezydencje, jedną z pierwszych prestiżowych prac były kamienne okładziny balkonów w pałacu Ludwika Grohmana. Tymczasem pojawią się konkurencja na cmentarnej w 1884 zakład kamieniarski otworzył August Fiebiger jednak dla Urbanowskiego nigdy nie stanowił dużego zagrożenia wręcz przeciwnie stał się impulsem do dalszego rozwoju i i promocji nowych wyrobów, kolejne zamówienia dla rodzin takich jak Heinzel czy Scheibler były swego rodzaju awansem społecznym Urbanowskich, stali się szanowanym i prestiżowym dostawcą kamienia dla najbogatszych. Miło wielu zamówień na budowlankę firma dalej realizowała kamieniarkę nagrobkową pod koniec lat 80 wykonała mauzoleum rodziny Moenków według projektu znanego Ottona Gehlinga, równocześnie trwały prace nad kaplicą Karola Scheiblera. Pod koniec XIX wieku coraz większy wpływ na firmę miał syn Julii i Antoniego. Józef był jedynym owocem ich miłości urodził się 1875, studiował w Rzymie, Dreźnie i Monachium posiadał ogromną wiedzę o sztuce, rysunku i rzeźbie i swoim ogromnym talentem przewyższył umiejętności ojca. Na zachodnich salonach poznał nowe trendy obracał się w towarzystwie malarzy, artystów o sztuce potrafił rozmawiać godzinami. Kiedy wrócił do rodzinnej firmy i zamieszkał w okazałej willi wraz z rodzicami całą swoją wiedzę i doświadczenie które zdobył na zachodzie postanowił wykorzystać do stworzenia największej i najnowocześniejszej firmy w Królestwie Polskim a być może w całym Imperium Rosyjskim. Początkowo Antoni był bardzo sceptyczny jednak kiedy syn opowiadał mu o mechanicznych maszynach do cięcia kamiennych slabów i innych możliwościach które są już szeroko stosowane na zachodzie postanowią się zgodzić na potężna inwestycje. Wkrótce do firmy dotarły nowe mechaniczne traki do cięcia kamienia, zainstalowano również suwnicę, podpisano umowę na korzystanie z bocznicy kolejowej na którą przyjeżdżały bloki z czerwonego piaskowca z Wąchocka gdzie rodzina posiadała własny kamieniołom. Pojawiały się kolejne sukcesy uruchomiono dział produkcji kamiennych mebli oraz wyposażenia łazienek i kuchni, za blaty i umywalki firma otrzymała złoty medal na wystawie higieniczno-spożywczej w1903. Dzięki nowym inwestycją firma wykonała ogromne zlecenie do nowego kościoła pw. św. Stanisława Kostki a dokładnie ogromne filary podtrzymujące sklepienie jednak pasmo sukcesów przyćmiła rodzinna tragedia. Senior Urbanowski zachorował na gruźlicę rodzina zapewniała mu opiekę lekarską na najwyższym poziome oraz pobyty w najlepszych i najdroższych sanatoriach w Europie. W okolicy Inowłodza zakupiono dużą działkę na której wzniesiono drewnianą willę która miała charakter uzdrowiskowy otoczona została bajkowym ogrodem dla dzieci stworzono nawet grotę Baby Jagi z figurą czarownicy naturalnych wymiarów. Cały teren ozdobiony był wszelkiego rodzaju rzeźbami oraz ozdobami wykonanymi z kamienia po to aby Antoni przebywał wśród swoich ukochanych kamieni i dzieł które wychodziły nie tylko spod jego ręki ale również jego uczniów. W ogrodzie specjalnie dla dzieci stworzono grotę Baby Jagi z rzeźbą czarownicy naturalnej wielkości, specjalne na potrzeby parku uregulowano nawet przepływ Pilicy. Posiadłość budziła zachwyt i zainteresowanie innych kuracjuszy ale również mieszkańców przez których potocznie nazywana była Urbanówką, wspominała ją nawet Irena Tuwim. Tam, skąd Pilica zdawała się wypływać, z jakiejś masy skłębionej zieleni, była niewielka posiadłość, Tajemnicza Urbanówka. Jej właściciel, rzeźbiarz-pięknoduch zbudował sobie w cieniu starych drze w willę otoczoną romantycznym parkiem, pełnym kamiennych karłów, nimf i feniksów. Kamienne schodki wiodły prosto do rzeki, a przy brzegu stały dwie długoszyje łodzie – gondole. Pan Urbanowski i nieliczni mieszkańcy Urbanówki wszyci w zapuszczony, gęsty winny park, byli otoczeni tajemnicą, nieznani, bonie udzielający się letnikom. Podobno ktoś się tam kiedyś topił, ktoś się kochał, ktoś umarł młodo. . . Kto? Ach, wszystko jedno! Mimo licznych pobytów w uzdrowiskach, wizyt u specjalistów z całej Europy senior rodu Urbanowskich zmarł a jego śmierć stałą się punktem zwrotnym, szczęście powoli zaczęło opuszczać rodzinę słynnych kamieniarzy.

 

Kolejnym ciosem było rozwód Józefa co było wielkim skandalem w ówczesnej Łodzi, od samego początku małżeństwo Józefa i Wilhelminy było bardzo tajemnicze, ślub odbył się w lipcowy poranek 1901 o godzinie dziesiątej rano, na świadka wybrano organistę i miejscowego gospodarza i wszystko wskazuje ze został zaaranżowany przez Antoniego, który od lat znał się ze Steinbockami. Mimo iż Wilhelmina była idealną kandydatką na żonę piękna z dobrego domu, jeździła konno, grała n i świetnie strzelała z broni palnej Józef nigdy chyba nie był z nią szczęśliwy duży wpływ miała na to jego matka a dokładnie jej zaborczy charakter któremu Józef całkowicie się podporządkował a czego nie mogła znieść jego zona. Konflikt przybrał na sile po śmierci Antoniego, Wilhelmina coraz więcej czasu spędzała w Urbanówce gdzie poznała młodego lekarza z którym połączył ją namiętny romans który okazał się tragiczny w skutkach ponieważ kochanek popełnił samobójstwo, Po rozwodzie przypieczętowanym unieważnieniem małżeństwa przez Warszawski Sąd Archidiecezjalny Wilhelmina wyjechała z Łodzi skończyła studia i została stomatologiem, zmarła w 1919 roku na gruźlicę. Synowie jej i Józefa nigdy nie wybaczyli ojcu, najstarszy Kazimierz szybko opuściła dom, młodszy Antoni zaciągnął się do armii i walczył 1920 roku z bolszewikami zmarł na dyzenterię w jednym z warszawskich szpitali z kolei najmłodszy syn Jerzyk również szybko się usamodzielnił i i wyjechał. Józef poznał kolejną miłość swojego życia została nią Zofia Borzęcka młodsza od niego o 16 lat z którą w 1913 roku stanął przed ołtarzem a owocami tego związku byli trzej synowie : Maciej, Michał i Wojciech. Mimo iż matka nigdy nie zaakceptowała jego związku zamieszkali wszyscy razem w rodzinnym pałacu, sielankę nowego życia przerwały reformy finansowe premiera Władysława Grabskiego który próbował zahamować szalejącą inflację co odbiło się na firmie Urbanowskich brakowało klientów na ich ekskluzywne wyroby a największym inwestorem budowlanym było państwo polskie i chociaż Józef wykonywał wiele prestiżowych robót w Warszawie takich jak prace kamieniarskie w domu Towarzystwa Kredytowego Miejskiego, Bibliotece Ordynacji Krasińskich, Banku Spółdzielczym, budynki PKO, Najwyższego Sądu Apelacyjnego, gmachu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, portal i attyk magistratu przy Daniłowiczowskiej, kamienne ślimaki mostu Poniatowskiego i wiele, wiele innych. Najbardziej prestiżowym zleceniem był jednak budynek Ambasady Polskiej w Ankarze w Turcji. Olbrzymia inwestycja pochłonęła środki finansowe firmy, a gdy przyszło do wyrównania rachunków za pięknie wykonane prace. . . okazało się, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie chce zapłacić, powołując się na różnego rodzaju kruczki prawne, wątpliwości itd. Krótko mówiąc, Ankara pogrążyła zakład Urbanowskich tak bardzo, że z tych tarapatów nie sposób było już wyjść, zwłaszcza w wielkim kryzysie. Wszystkie te wydarzenia odbiły się na zdrowiu Zofii która zmarła w 1936 roku. Józef jednak nie rozpaczał zbyt długo w kręgu jego zainteresowań znalazła się jego księgowa Gertruda Emilia Wenske zktórą zaplanował ślub na jesień 1937 roku. y. W 1939 roku Towarzystwo Kredytowe Przemysłowców Polskich przejęło cały trwały majątek przedsiębiorstwa i chociaż firma dalej mogła funkcjonować, pracowała już na cudzych maszynach. Rodzina straciła też dom, z którego musiała się wyprowadzić. To symboliczne wydarzenie było chyba najbardziej dotkliwe. Gdy we wrześniu do Łodzi wkroczyli Niemcy, zagarnęli zakład i oddali go w zarząd łódzkiemu volksdeutschowi Bernhardowi Nowackiemu. Siła nazwiska Urbanowski była jednak tak duża, że nawet on, gardzący Polakami, posługiwał się nim w nazwie firmy. Urbanowscy tymczasem przeprowadzili się do niewielkiego mieszkania w kamienicy, gdzie życie wcale nie było łatwe. Pracowała tylko Emilia, bo ponad sześćdziesięcioletniego Józefa zaatakowała gruźlica. Po wkroczeniu do Łodzi Armii czerwonej dokładnie 19 stycznia miasto pada ofiarą kolejnej okupacji, tym razem sowieckiej i najprawdopodobniej w ciepły lipcowy wieczór kiedy Gertruda wracała z pracy została napadniętą przez wyzwolicieli którzy brutalnie pozbawili jej życia. Był to kolejny cios dla Józefa po którym nigdy się już nie pozbierał.

 

Dzisiaj po potężniej i legendarnej rodzinie choć niestety trochę zapomnianej w naszych branżowych kręgach pozostało wiele prac które można podziwiać nie tylko w Polsce ale w różnych zakątkach Europy. Zapraszam chociaż do spaceru po łódzkich nekropoliach gdzie wciąż podziw budzą spektakularne nagrobki Urbanowskich

UDOSTĘPNIJ PRZEZ:

Hurtownie

Sprawdź gdzie naszemu materiałowi do Ciebie najbliżej i odbieraj zakupy wygodnie z wybranej hurtowni